Otwarte Oprogramowanie

5/5 - (1 vote)

Geneza

Początki idei Otwartego Oprogramowania oficjalnie datuje się na rok 1984, kiedy to Richard Stallman, sfrustrowany niemożnością naprawy urzą­dzenia komputerowego w swoim biurze, założył Fundację Wolnego Oprogra­mowania [1]. Producent odmówił mu udostępnienia kodów źródłowych, które pozwoliłyby rozwiązać problem.

Komercyjne firmy produkujące oprogramowanie zazwyczaj sprzedają tyl­ko wersje binarne swoich programów. Zatrzymują natomiast kod źródłowy, który pozwala na zrozumienie zasad działania oprogramowania i wprowadze­nie ewentualnych zmian, jeśli zaszła by taka potrzeba. Otwarty kod źródłowy staje się także gwarancją dobrej jakości. Jeżeli programy są dostarczane tylko w postaci zamkniętej[1], nierzetelny producent może umieścić w nich elemen­ty, które będą działać na szkodę użytkowników. Nie musi też utrzymywać wysokiej jakości, gdyż nikt nie widzi jego pracy.

Jednak rozprowadzanie wersji binarnych wraz kodami źródłowymi mia­ło miejsce już na długo przed powstaniem FSF[2]. Instytucje dystrybuowały w ten sposób oprogramowanie, aby zapewnić sobie wsparcie swoich klientów oraz by wymienić się doświadczeniami z innymi programistami. Tak powsta­wały pierwsze systemy operacyjne firm IBM i AT&T Bell Labs – DOS i Unix.

W latach osiemdziesiątych producenci widząc, że można czerpać zyski z opłat licencyjnych, coraz częściej zaczęli zamykać swoje programy [7]. Po­wstanie organizacji chroniącej otwarte oprogramowanie było niezbędne, by zapobiec przywłaszczaniu pracy programistów chcących pracować zgodnie z tą ideą. Stworzenie FSF nie przypadkowo zbiegło się też z innym przeło­mowym wydarzeniem – ogłoszeniem przez AT&T zamiaru pobierania opłat licencyjnych od systemu Unix, co wywołało duże niezadowolenie w kręgach inżynierskich.

W ponad trzydziesto letniej tradycji rozwoju oprogramowania, utajnia­nie kodów źródłowych jest względnie młodym zjawiskiem. Natomiast dzisiaj idea Otwartego Oprogramowania staje się przedmiotem coraz szerszego za­interesowania i wspierana jest nawet na poziomie państw [21]. W związku z tym można stwierdzić, iż pod wieloma względami świat oprogramowania zatacza pełne koło.

Czym jest wolne oprogramowanie

Zjawisko Otwartego Oprogramowania to fenomen, który jest na całym świecie badany przez wielu specjalistów z różnych dziedzin. Zaskoczyło naj­większych w środowisku biznesu i na stałe zmieniło przemysł związany z in­formatyką [7]. Dla wielu jest nadal nie zrozumiałą zagadką. W świecie agre­sywnego kapitalizmu nie powinno mieć swojego miejsca, a jednak zaistniało i nabiera coraz większego impetu. Jest samo spełniającą się przepowiednią, która powoduje, że sprzedaż alternatywnych rozwiązań staje się coraz trud­niejsza.

Mianem Otwartego Oprogramowania określa się oprogramowanie dostęp­ne wraz z kodami źródłowymi, które może być swobodnie studiowane, roz­powszechniane i modyfikowane przez użytkownika [2]. Samo określenie jest używane jako synonim dla Wolnego Oprogramowania oraz Oprogramowa­nia Open Source. Zarówno w przypadku WO jak i OSS efekty końcowe są identyczne, natomiast różnica leży w ideach jakimi kierują się programiści.

Wolne Oprogramowanie jest terminem używanym przez Richarda Stall- mana i osoby związane z fundacją FSF. Słowo wolne rozumiane jest tu nie jako powolne lub wolne od opłat, ale w kategorii wolności słowa. Słynne jest tu powiedzenie, że to nie kwestia ceny, ale wolności [1]. Puryści w rodzaju Stallmana wierzą, że tworzenie oprogramowania tak, aby nowe technologie były dostępne dla wszystkich, jest równie ważne jak wolność słowa. Jednak motywy takiego poglądu nie leżą w sferze moralnej, jak by to się mogło wy­dawać, ale w przekonaniu, że społeczeństwo, którego podstawą jest wolność wypowiedzi i wolny rynek po prostu funkcjonuje lepiej niż alternatywne. Trudno się tu nie zgodzić z tym twierdzeniem, jednak trudno też nie zauwa­żyć, że mechanizmy na jakich funkcjonuje współczesny świat są tylko w nie­wielkim stopniu nakierowane na dobro człowieka i społeczeństwa, w którym on żyje. Dlatego też, szczególnie w środowiskach biznesowych, takie poglądy mogą nie być zbyt popularne.

Ruch Open Source nie podziela w pełni nieco utopijnej wizji świata pre­zentowanej przez Richarda Stallmana i uważa, że może ona tu tylko zaszko­dzić. Motywami jakimi kierują się zwolennicy OSS jest przekonanie, że je­dynie taki sposób tworzenia oprogramowania, poprzez udostępnianie kodów źródłowych i nawiązanie współpracy ze środowiskiem zewnętrznym, pozwala uzyskać jego najwyższą jakość i wiarygodność oraz daje możliwość dotrzy­mania kroku producentom sprzętu [3].

Jednak dzisiaj w dobie nowej ekonomii i nowych sposobów zarządzania [4] obie ideologie mają szanse się spotkać. Menadżerowie coraz częściej dochodzą do wniosku, że zwrot w kierunku człowieka, wykorzystywanie jego potencjału i działanie dla jego dobra jest jedyną drogą do osiągnięcia prosperity. Moż­na stwierdzić, że środowisko biznesu zaczyna nabierać wymiar humanizmu. W takim świecie idee Otwartego Oprogramowania będą zyskiwać na wartości.

W ramach ochrony prawnej FSF zdecydowało się na przyjęcie systemu li­cencyjnego. Mimo że właśnie tym narzędziem posługują się producenci opro­gramowania zamkniętego, okazało się ono najlepszym rozwiązaniem. Naj­ważniejszą licencją dla otwartego oprogramowania[5] jest GNU[6] General Pu­blic License. Ochrona, jaką zapewnia ta licencja, nie dotyczy dzieła ja­ko takiego, ale wolności jego rozpowszechniania. Zabezpiecza wolę twórców oprogramowania, którzy chcą aby mogło ono być swobodnie używane przez innych, jednak nie zgadzają się na wykorzystywanie swojej pracy w zamknię­tych produktach. Programy wykorzystujące w całości lub w części kod na licencji GNU GPL muszą być opublikowane na tej samej licencji, czyli nie mogą zostać zamknięte

FSF zachęca programistów do zrzekania się praw autorskich oprogramo­wania na licencji GNU GPL na rzecz fundacji. Jest to podyktowane tym, że FSF dysponuje odpowiednimi środkami prawnymi pozwalającymi na skutecz­ne działanie w sytuacjach stwierdzenia naruszenia postanowień licencyjnych. Programiści nie powinni zajmować się aspektami prawnymi, a jedynie pisaniem dobrego kodu. Zrzeczenie się praw autorskich w żaden sposób nie zmienia informacji na temat tego, kto jest autorem dzieła i nie odbiera ko­rzyści płynących z tego tytułu.[7]

Oprócz licencji GNU GPL istnieją także inne licencje, którymi posługu­je się Otwarte Oprogramowanie. Stanowią one modyfikacje podstawowej licencji lub są po prostu zgodne z jej duchem. Część twórców otwartego opro­gramowania nie zgadza się ze wszystkimi konsekwencjami liberalnej licencji GNU GPL i decyduje się na przyjęcie rozwiązań nieco różniących się w spor­nych miejscach.

Ostatecznym kryterium otwartości oprogramowania jest więc licencja, która powinna być zgodna z duchem GNU GPL. Sama dostępność kodów źródłowych o niczym nie musi świadczyć. Zdarzają się firmy, które dla po­prawy swojego wizerunku przekazują swoim klientom kody źródłowe.[8] Jed­nak są to tylko zabiegi marketingowe i nie ma to nic wspólnego z Otwartym Oprogramowaniem, gdyż takie programy nie są tworzone zgodnie z ideami WO/OSS oraz wraz z przekazaniem źródeł nie jest przekazywane prawo do ich swobodnego używania.


[1]Bez kodu źródłowego.

[2]Skrót od pierwszych liter Free Software Foundation.

[3]Od angielskiego: Free Software. Dalej oznaczanego skrótem WO.

[4]Rozpowszechnianego wraz z kodami źródłowymi. Dalej oznaczanego skrótem OSS.

[5]OSS posługuje się systemem licencyjnym wypracowanym przez FSF lub w dużym stopniu z nim zgodnym.

[6]Skrót pochodzi od słów GNU’s Not Unix, które jasno miały określać, że projekt nie ma nic wspólnego z systemem Unix. Jest to także przekorna gra słów związana z wydarzeniami towarzyszącymi powstaniu FSF (roz. 2.1).

[7]Zyskanie sławy i dobrego imienia jest częstym motywem programistów piszących otwarte oprogramowanie.

[8]Przykładem może być firma Microsoft, która klientom korporacyjnym dostarcza kody źródłowe systemu Windows.

image_pdf

Dodaj komentarz